poniedziałek, 10 listopada 2014

pomadki

Ze względu na okropną suchość skóry przy braniu izoteku, usta stają się bardzo suche. Aby zapobiec ich rozkrwawianiu i odpadaniu używam pomadek Nivea, Carmex, eos, wazelin i innych. Najlepiej sprawdza się i tak carmex, najlepszy wiśniowy . Ze względu na suchość oczu używam żelu nawilżającego do oczu , Lakripos Gel'. Żel trzyma się znacznie dłużej niż krople. Aplikuję go zawsze na noc, dzięki czemu oczy budzą się nawilżone i wypoczęte :)













izotek cd

  Przez dłuższy czas nie było postów, więc tak:

  Od 5.10.14r biorę Izotroteinę. Długo się wahałam czy zacząć kurację czy nie.  Odpychały mnie wysokie koszty kuracji, jej długość i mnóstwo skutków ubocznych. Przykładowe to -bóle mięśni, stawów, głowy. Bezsenność, huśtawki nastrojów, mdłości, SUCHOŚĆ SKÓRY. Możliwe stany depresyjne, lękowe, zaburzenia świadomości = w sumie jak po dobrych psychotropach.
   Przez pierwsze 2-3 tygodnie strasznie mnie wysypało, wszędzie! Skóra zaczęła wysychać na wiórek i odpadać. Nie było nawet jak tego przykryć, gdyż wyglądało to fatalnie. Tak wiec przez parenaście dni wygladałam tragicznie: cale policzki, nos, czoło wysypane. Podczas kuracji jest kategoryczny zakaz wyciskania czegokolwiek, robienia pilingów czy używania jakichkolwiek kremów poza nawilżającymi. Nie wolno też uprawiać sexu, lek zagraża życiu matki i płodu. Ogólnie pierwsze wrażenie- TRAGEDIA!



   Lek został mi przypisany na 10 miesięcy, przez pierwszy tydzień 1 tabletka dziennie, później dwie.

  Już po 2 tygodniach zaczęłam odczuwać skutki uboczne, towarzyszące mi do dziś. Masakryczny ból pleców, stawów. Każdy krok jest odczuwalny niczym wbijanie siekiery w kolana od tyłu, każdy skłon czy schylenie łamie kręgosłup, odnoszę wrażenie, jakby złamał się na pół i wbijał mi się we wnętrzności. Suchość skóry, pękanie ust do krwi, krwawienie kącików oczu, wypadanie garściami włosów.
  Najgorsze z tego wszystkiego jest ciągłe uczucie paniki, świadome panikowanie. Wiem doskonale co robię, ale nie mogę zaprzestać. Ciągły brak koncentracji.

  Nie wiem czemu się na to zgodziłam. No tak bo chciałam być piękna, bo chciałam zrobić wrażenie na kimś kogo dawno nie widziałam i pokazać mu, że mogę być piękna.
  Nie wiem czy warto było, ale nie poddam się, dotrwam do końca kuracji i może to zakończy na zawsze moje problemy z samootwierającą się skórą...



 

Zdjęcia z pierwszych 2 tygodni kuracji, ograniczyłam się do twarzy, gdyż ręce, nogi i brzuch były w jeszcze gorszym stanie.





























niedziela, 28 września 2014

Garlic mask

   Moja najlepsza siostra cioteczna powiedziała mi o najlepszej rzeczy na świecie! Nie wiem czy tu o tym pisałam, czy nie. W każdym bądź razie, to zasługuje na oddzielnego posta :) Jest to maseczka z czosnku, miodu i soku z cytryny!

Na co?
Czosnek jako naturalny antybiotyk, działa przeciwbakteryjnie. Wyciąga wszelkie niedoskonałości, wspomaga gojenie się strupów, blizn, wyciśniętych kropek :P.

Jak zrobić?
Wyciskamy dwa spore ząbki czosnku, dodajemy do niego plaska łyżkę stołową miodu i kilka kropelek cytryny (również ma właściwości oczyszczające). Całość mieszamy, papka ma być bardzo gęsta. Taka oto mieszanine wstawiamy na godzinkę do lodówki, aby się ładnie składniki połączyły.
Po godzinie nakładamy na całą twarz, pomijając okolice oczu, brwi i cebulek włosów. Siedzimy w śmierdzącej masce około 10-15 min i zmywamy ciepłą wodą.

Efekty
  Widać je już po pierwszej aplikacji. Skóra jest gładka! Po 3-4 razach skóra jest czysta, gładka, wolna od krostek czy zaropień.

 Najlepiej stosować 2-3 razy w tyg, w odstępach co 1-2 dni.

POLECAM !!!!

wtorek, 23 września 2014

Izotek

    Nie wiem jak mam Wam wszystkim podziękować za 35000 wejść na bloga! Jesteście świetni! Dziękuję za to co dla mnie robicie, kim jesteście i jak pomagacie :)

    Ten tydzień byłam na wyjeździe integracyjnym, świetnie się bawiłam! Na wyjeździe miałam tak idealną cerę, aż płakałam ze szczęścia! Niestety zaraz dzień po powrocie.. kolejny atak.. czoło, policzki, usta, czubek nosa... no ogólnie nie za fajnie. Jednak po raz pierwszy od dłuższego czasu się tym nie przejęłam... Czekam teraz z niecierpilowścią, aż to poschodzi, ciesząc sie z każdego dnia.. Muszę się w końcu przyzwyczaić do ciągłych nasilających się wysypów bez powodu.. Najgorsza jest tylko wielka około 6 cm rana która zrobila mi sie pod lewą piersią.. Wielka, ropiejąca rana.. noszenie stanika to katusze..  Jednak byłam dziś na pobraniu krwi i co dziwne pani pozwoliła mi nagrać jak wbija mi igłę (wiem, że dziwną miałam prośbę)... Jeżeli wyniki badań krwi wyjdą pozytywne i następna seria badań, którą będę miała w przyszłym tygodniu też to jak najszybciej zaczynam leczenie izotekiem. Prawdopodobnie nic nie pomoże (po za tym, że unormuje trochę cerę trądzikową i tłustą..) ale jest to najsilniejszy lek doustny jaki istanieje.. Oby pomógł cos na to moje niewiadomo co.! Trzymajcie proszę kciuki :)

czwartek, 11 września 2014

dziekuje!

   Agata, dziękuję Ci, że tak mnie wspierasz, podnosisz na duchu i jesteś w tak niestablinych dla mnie momentach!
  Dziękuję, też wszystkim, którzy piszą, piszą i piszą!  Uwielbiam was, wszystkich! Dziękuję też dziewczynom z klasy, które pogratuowaly mi odwagi w pisaniu bloga, to dla mnie wiele znaczy, dziekuje!!!! 
   aaaaaaaa, szczegolne podziekowania od Ani Z. ktora wyslala mi poczta cudowny obrazek, jest piekny. Masz niesamowity talent i ciesze sie, ze to o tu pisze nie jest tylko moja przestrzenia tworcza. lecz tez czyms waznym dla innych/

8.09.14r


 coz.. 8 wrzesnia o 4 nad ranem obudzilam sie tak, z zakrwawiona poduszka.. pierwsze co zrobilam to zdjecia na bloga  :D











a tu z tapetą:



COVER BALSAM AKNE SPEZIAL

  Odkryłam nowy krem, działający cuda! Nakładany na noc na niedoskonalosc niwelował ją w 24 h, jest świetnny również jako baza łagodząca (I GOJĄCA) pod tapetę. Mam nadzieję, że mi pomoże :)
Stosuję ją na wszystkie przedarte miejsca na skórze, strupy czy moje rany otwarte  jak i na zwykle malutkie syfki ktore gdzies mi czasem wyskocza. Jak dla mnie 9/10 !

cena: 44 zł , bez recepty

sobota, 6 września 2014

1.09.14r

Dzień przed szkołą nie wiedziałam co z sobą zrobić. Zgaduje, że to co czułam dotyczy też około 99% dziewczyn z kompleksami czy przypadłoscią czy nawykiem, po prostu z czymś, czego się wstydzi.
Wydaje się nam, że juz pierwszego dnia zostaniemy osądzeni po tym jak wyglądamy, co nas wyróznia, oszpeca czy jest po prostu inne od schematu zwykłego Kowalskiego.  Chyba dziewczyny mają tu gorzej.. pierwszy dzień szkoły, nowi ludzie, nowi znajomi, chłopcy.. każda by chciała jak najlepiej wypaść, zrobić pierwsze dobre wrażenie, spodobać sie komuś. Wydaje mi się, że to normalne. Jednak nie jest łatwo.

Sama miałam ochotę nie pójść do szkoły przez pierwszy tydzień, po dlugim czasie rozmyślań wywnioskowałam coś co możliwe, że pomoże każdemu..
 "Jeżeli teraz ktoś zobaczy nasze kompleksy to zejdzie od razu na zawał, a nie jak nas bliżej pozna i zobaczy bez makijażu czy w inny sposób bez zatuszowanych niedoskonałości" więc, lepiej mieć trupa na wejściu niż po jakimś czasie :)


 Mnie los i tak nienawidzi i dzień przed szkoła skóra wyschła mi na wiórek i zaczęła pękać, do krwi. Czego efekty były takie:





















tak czy siak poszłam do nowej szkoły i byłam z siebie bardzo dumna :)

30.08.14r

    Po dwóch dniach cera się delikatnie polepszyła. Codziennie używałam kremu Aknemycin®, Skinoren, olejku herbacianego, Tormentoliu, kremów nawilżających i sorbetów. Efekty są jakie są...







a z mejkapem tak: 




28.08.14r

     To tak... dokladnie 28 sierpnia bylam chora, przeziebienie zwykle. Niby nic, ale jakiś z przyjmowanych przeze mnie leków wywołał reakcje alergiczną (jak to dermatolog stwierdziła) i całę moje ciało, ale głównie twarz na tym bardzo ucierpiały.
     Wieczorem 28 bardzo swędziała mnie skóra, zbagatelizowałam to, poszłam spać z codzienną, rutynową warstwą kremu nawilżającego.
     Rano, gdy się obudziłam miałam bardzo opuchniętą twarz (przynajmniej to była pierwsza rzecz, którą poczułam po przebudzeniu). Pobiegłam do lustra do łazienki, gdy to zobaczyłam wpadłąm w histerie, płacz, lament.. nie wiem sama co to było. Obudziło to mamę i tatę. Mama dała mi leki odczulające i tyle leków, które normalnie przyjmuje, że ich nie zliczę. W każdym bądź razie, twarz była cała we krwi, ropie, wielkie otwarte, ropiejące rany.. jak płyty tektoniczne. Poruszenie jakimkolwiek mięśniem było katuszem. Cały dzień przespałam z kremem antybakteryjnym na twarzy.








a po nałożeniu centymetra tapety, było mniej więcej tak :